Jak dowiadujemy się ze strony internetowej Urzędu Dzielnicy Wawer, cały Urząd pracuje nad strategią rozwoju edukacji. Wspólnie z mieszkańcami chcą zaplanować swoją ofertę edukacyjną tak, aby jak najlepiej odpowiadała na potrzeby odbiorców. Dalej urzędnicy zapraszają nas do wspólnego planowania. Czyli czytaj – „nic bez nas o nas”. Parafrazując ogłoszenie, można powiedzieć: „Szanowny obywatelu Wawra, jeżeli chcesz zobaczyć jak wygląda urzędnik, który z tobą łaskawie porozmawia, to masz niesamowitą okazję. Możesz przyjść i wyżalić się w mankiet, napsioczyć na jaśnie panującą nam Panią Prezydent HGW, że od kilku lat ilość godzin pozalekcyjnych systematycznie spada, że stawki za zajęcia w domach kultury systematycznie rosną, że klasy są przepełnione pomimo niżu demograficznego, że w szkolnych łazienkach dla dzieci brakuje mydła i papieru toaletowego, że infrastruktura oświatowa się sypie a sale lekcyjne są źle wyposazone. Obywatelu !!!!, pamiętaj, ze nadchodzą wybory. Władza musi sobie odświeżyć pamięć o tym, co obiecywała cztery lata temu. Nie zawiedź Pani Burmistrz. Przyjdź 15 września w poniedziałek w godz. 17:00 – 20:00 do Urzędu Dzielnicy Wawer mieszczącego się przy ul. Żegańskiej 1. Masz szansę, że zobaczysz Panią Burmistrz na żywo i, jak będziesz miał szczęście, to z Nią porozmawiasz”. A ja tak sobie siedzę i myślę, że czas wyborów coraz bliżej, a więc co i rusz wraca dyskusja o partycypacji społecznej. Tematem dyżurnym jak zwykle są konsultacje. Osobiście nie jestem przeciwny temu, żeby spytać się obywateli co sądzą o jakiejś sprawie bezpośrednio ich dotykającej. Natomiast jako kuriozum traktuję wszelkie rodzaje konsultacji dotyczące problemów, które od dawna znane są władzy. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pytanie się mieszkańców Wawra o strategię dla oświaty, jest tylko zwykłym wybiegiem wyborczym. Bo nikt mi nie wmówi, że przez 4 lata zarząd dzielnicy Wawer nie zorientował się, jakie są bolączki obywateli w tej kwestii. Jeżeliby się jednak okazało się, że Pani Burmistrz z zarządem dzielnicy nie mają świadomości co do potrzeb mieszkańców to, by ratować honor, winni gremialnie popełnić seppuku przed urzędem. Tylko obawiam się, czy znajdą się przyjaciele, którzy w myśl kodeksu busido, w decydującej chwili pozbawią ich głowy. Jednak, jak patrzę na naszą ukochaną Warszawę, to jestem przekonany, że co niektórzy włodarze głów już zupełnie nie mają i to wcale nie za sprawą samurajskiego miecza. A tak na przyszłość – Obywatelu!, nie pytaj co władza Wawra może zrobić dla ciebie, powiedz lepiej co ty możesz zrobić dla władzy.